Podczas tegorocznej edycji FFF, w rozmowach kuluarowych, pojawiła się propozycja prezentowania polskich nowości filmowych w pakiecie, dostępnym na bilety i karnety. Widzowie zainteresowani pozycjami kina rodzimego mieliby okazję zobaczyć wybrane przez ekspertów nowości w jednym miejscu (najbliższym kinie) i w odstępie na przykład dnia (cykl trwałby tydzień). Zalety tego rozwiązania to: więcej widzów na polskich filmach i dostęp do tytułów niedostępnych poza DKF-ami.
Ale propozycji tej nie należy rozpatrywać w oderwaniu od doświadczeń z „Konfrontacjami Filmowymi”, organizowanymi przed 1989 r. przez Centralę Dystrybucji Filmów. Przedsiębiorstwo miało wyłączność na wyświetlanie w kinach filmów zagranicznych. Jak to działało? Nowości i tak docierające do nas z opóźnieniem, były ujmowane w pakiety po 10-12 tytułów i pod szyldem „Konfrontacji” pokazywane w kilkunastu kinach w Polsce. Po karnety widzowie stali nocami, ale było warto, bo niektóre filmy można było zobaczyć wyłącznie w ten sposób.
Powrót do przeszłości? Skoro wtedy to rozwiązanie działało, dlaczego dzisiaj miałoby być inaczej?
Źródła ilustracji: karnet na „Konfrontacje Filmowe” z 1981 r. – Ivonna Nowicka (Wikipedia.pl), archiwalna zapowiedź z tygodnika „Film” (filmopedia.org), katalog z archiwum organizatorów FFF